Od ponad trzech lat regularnie piekę w domu chleby.
Raz w tygodniu żytni na zakwasie, a oprócz tego chleby pszenne, mieszane, bułki i bagietki.
Któregoś dnia postanowiłam wyhodować swój własny żytni zakwas i rozpocząć domowe pieczenie.
Taki starter to nic prostszego - mąka, ciepła woda i gotowe :)
No, może jeszcze kilka dni by zakwas przefermentował i z dodatkiem odrobiny drożdży na początek można upiec pierwszy bochenek.
Potem zakwas trzeba tylko dobrze traktować, karmić gdy jest głodny, poić gdy spragniony, a odwdzięczy się pięknie wyrośniętymi chlebami.
Na palcach jednej chyba ręki mogę policzyć chleby, które byłam zmuszona kupić przez te trzy lata. Chleby, które były marnym zamiennikiem "mojego chleba" i tylko ekstremalność sytuacji zmusiła mnie do ich jedzenia.
Gdy zdarzy się, że w domu zabraknie chleba, wolę usmażyć naleśniki, ugotować ryż czy makaron niż kupić chleb w sklepie.
Człowiek łatwo przyzwyczaja się do dobrego. Kto zacznie piec w domu nie będzie kupował w piekarni.
Gorąco namawiam każdego by chociaż spróbował raz, a w przypadku niepowodzenia dał sobie drugą szansę. Ja upiekłam sporo zakalców zanim zaczęłam piec prawdziwe chleby. Potrzeba tylko trochę pokory i determinacji.
Domowe pieczenie chleba ma tę ogromną zaletę, że możemy sobie upiec chleb jaki dokładnie chcemy.
100% żytni ze słonecznikiem? Proszę bardzo!
Pszenny na drożdżach z gotowanymi ziemniakami? Nic prostszego!
A może chleb litewski, z kminkiem i melasą? Mówisz, robisz i masz :)
Możliwości są praktycznie nieskończone, do chleba można dodawać przeróżne składniki, to tylko kwestia upodobania. Najlepiej smakuje ten najprostszy, ze świeżym masłem i rzeżuchą lub szczypiorkiem :)
Wyznaję zasadę "wiem co jem" i dlatego tez chleby piekę w domu. Nie ma w nich polepszaczy, spulchniaczy, sztucznych dodatków i konserwantów. Jest mąka i woda. I to wystarczy :)
I wiara, że potrafię.
I Ty też potrafisz :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz